Dom środowisko

„Czym więcej wiesz, tym mniej potrzebujesz” – powiada stare przysłowie australijskich Aborygenów.

Zwierzęta, ptaki i owady reagują na znacznie większą skalę bodźców naturalnych niż ludzie. Delfiny, wieloryby, ptaki, motyle i wiele innych stworzeń wyczuwa energię elektromagnetyczną i korzysta z tego super zmysłu, by odnajdywać drogę i kierować się właściwie w swoich wędrówkach. Owady są wrażliwe na promieniowanie ultrafioletowe, dzięki czemu mogą zlokalizować swoje roślinne pożywienie; węże zaś odnajdują swe ofiary, odbierając emitowane przez nie promieniowanie podczerwone (cieplne).

Chociaż nasze zmysły nigdy nie były aż tak przenikliwe, kiedyś były znacznie bardziej wyostrzone. Przeniesienie się z otwartych przestrzeni do miast, połączone ze skutkami zanieczyszczenia środowiska, stępiło nasze zmysły. W świecie dręczonym hałasem, zanieczyszczonym powietrzem i brzydkimi zapachami, zdominowanym przez informację wizualną, telewizję i reklamy, przywykliśmy do polegania przede wszystkim na wzroku, kosztem zmysłów słuchu i węchu (nie wspominając o subtelniejszych wrażeniach związanych z oddziaływaniem pola elektromagnetycznego, na które też możemy być wyczuleni).

Te „przytępione zmysły” mają także wpływ na nasze domy. Mimo że planujemy i urządzamy je ze skrupulatną starannością, wypełniamy je potem niezauważalnymi wydzielinami chemicznymi i polem elektromagnetycznym, powodując dezorientację i zamęt naszych zmysłów.

W przeszłości, kiedy nasza codzienna praca uświadamiała nam zależność od życiodajnych systemów powietrza, wody, słońca i ziemi, uważaliśmy je za święte. Pozostało to w niektórych kulturach, w których poszczególne elementy natury są czczone i cenione. Objawia się to w bardzo prosty sposób – przez poszanowanie środowiska naturalnego i otaczającej przyrody.

My wszyscy – jako jednostki i społeczeństwo – musimy nauczyć się kontynuować nasz rozwój w taki sposób, by nie doprowadzać do zakłócenia globalnych cykli, od których zależy całe życie na Ziemi.

Nasze miasta i domy są integralną częścią tych kluczowych dla życia systemów. Musimy znaleźć sposób na bardziej wydajne korzystanie z powietrza, wody i energii oraz na ograniczenie zanieczyszczeń. Jeszcze kilka lat temu mogłoby to się wydawać sprawą marginalną, ale dziś musi to być najważniejsze dla każdego z nas.

Zmysły

Kiedy rejestrujemy nasze doznania, używamy wszystkich naszych zmysłów. Jedzenie, na przykład, możemy zobaczyć, dotknąć, powąchać i posmakować (a nawet usłyszeć, jak się gotuje). Nasza skóra reaguje na wiele różnych doznań – na dotyk, ruch powietrza, temperaturę i wilgoć -i ma mechanizmy chroniące nas przed szkodliwymi skrajnościami. Nasz układ nerwowy i mózg są tak skonstruowane, by umożliwić reagowanie na zmiany w środowisku wokół nas i optymalne przystosowanie się do nich (jest to nazywane homeostazą).

Nasze zmysły są ostrzejsze niż sądzimy, zdolne do wyczuwania nawet minimalnych zmian. W dzisiejszych czasach większość z nas przebywa prawie wyłącznie w sztucznym środowisku – w domach, samochodach i pociągach, w biurach i fabrykach – i możemy odczuwać długotrwałą utratę wrażliwości naszych zmysłów z powodu, na przykład, sztucznego oświetlenia (niewystarczającej ilości światła naturalnego), oddychania zanieczyszczonym powietrzem czy picia pozbawionej mikroelementów i często zanieczyszczonej wody.

Utrata wrażliwości zmysłów może być także spowodowana zbyt ujednoliconym środowiskiem. W domu, gdzie we wszystkich pokojach jest ta sama temperatura, może powstać uczucie znużenia i ospałości, a nasz organizm może stopniowo stać się mniej tolerancyjny na nawet małe zmiany.

Możemy również cierpieć w wyniku zbyt wielu bodźców i stresu – spowodowanych polem elektromagnetycznym, oślepiającym sztucznym oświetleniem, źle zaprojektowanymi oknami, nieustającym hałasem, suchym i przegrzanym powietrzem w pomieszczeniach, a także sztucznymi zapachami.

Uzdrawiające środowisko

Z domów-mieszkań, urzędów itp., jako fragmentów środowiska, w którym żyjemy, powinno się przede wszystkim usunąć wszystkie szkodliwe czy trujące składniki. Pozwoliłoby to na odtrucie organizmu i zmniejszenie jego obciążenia chemikaliami i innymi zanieczyszczeniami. Ale trzeba uczynić znacznie więcej, by miejsca te mogły uzdrawiać i odmładzać oraz wpływać na poprawę wszystkich aspektów życia.

Budownictwo biologiczne – koncepcja „żyjącego klimatu” – jest tego próbą. Uznając, że stworzenie przyjemnego klimatu w pomieszczeniach wiąże się z jego wzajemnym oddziaływaniem z klimatem zewnętrznym, cały dom – jego forma, miejsce, na którym jest zbudowany, użyte materiały i uzbrojenie techniczne -zaprojektowano tak, by doprowadzić do równowagi wszystkich tych czynników.

Według innego podejścia środowisko powinno mieć oddziaływanie terapeutyczne, a światło, kolor, zapach, dźwięk i woda mogą być stosowane jako metody lecznicze; należy je więc uwzględnić w projekcie domu i jego wystroju. Terapia zapachem, kolorem, wodą, użycie światła i dźwięku, wszystko to, odpowiednio skomponowane w domu, może mieć skutki uzdrawiające.

W filozofii Wschodu powietrze, światło, ziemia i woda zawierają ch’i czyli energię witalną, która może powiększyć naszą osobistą ch’i – to jest właśnie strumień tej energii, który tak wiele terapii stara się wykorzystać.

Na Zachodzie przyjmuje się, że powietrze, pożywienie, woda (ogólnie wszelka materia), światło oraz ciepło są w rzeczywistości różnymi formami energii, które, wraz z polem magnetycznym Ziemi, są częścią systemu energetycznego całej planety.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.